Ostatnio wróciłam do książek Małgorzaty
Musierowicz. Nie pamiętałam ich dokładnie, wiedziałam jedynie, że kilkanaście
lat temu miały dla mnie niesamowity klimat. Były magiczne. Nic się w tej
kwestii nie zmieniło.
„Jeżycjadę” jeszcze tak niedawno czytałam
jednym tchem. Bardzo obawiałam się powrotu do tej lektury - nie chciałam burzyć pięknych wspomnień młodości.
Jednak – było warto! Nie należę do pokolenia Gabrysi Borejko, nie pamiętam
czasów PRL-u, a mimo wszystko książki mnie wciągnęły, wzruszyły i pozostawiły ogromny
niedosyt – z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje pani Musierowicz.
Najnowsza książka z wspominanej serii ”McDusia”
wpisuje się w klimat pozostałych. Mimo to, miałam wrażenie, że jest inna.
Autorka pisała ją kilka lat i według mnie odbija się to w formie lektury
(tematyka nadal ta sama). Kupiłam książkę w przedsprzedaży i niecierpliwie
czekałam na datę premiery. Tymczasem mając ją w ręku i czytając, trudno mi było
przebrnąć przez pierwsze 50 stron. Przyzwyczajona do lekkiego pióra pani Musierowicz, zaczęłam
się zastanawiać, czy aby ta lektura nie jest dla mnie za ambitna (klnąc w duchu
na swój regres intelektualny). Kiedy odetchnęłam i pomyślałam…okazało się, że
nie jest. Ale co w takim razie mi początkowo przeszkadzało?
„McDusia” jest książką o bohaterach z lat
mojej młodości. Nie jest jednak przeznaczona dla młodzieży, lecz czytelników,
którzy na „Jeżycjadzie” się wychowali. Ma to odzwierciedlenie w stylistyce i
formie przekazu. Takie jest moje subiektywne wrażenie. Oczywiście tematyka książki
jest uniwersalna – miłość, kompleksy, rodzina, zatem każdy znajdzie coś dla
siebie. Żarty Pani Musierowicz być może nie wnoszą nic odkrywczego (cytuję
zjadliwe recenzje), ale to właśnie jest ich siła – bohaterowie to te same
ciepłe osoby, obdarzone wyszukanym poczuciem humoru i optymistycznie patrzące w
przyszłość, mimo poważnych przeciwności losu, jakie je na każdym kroku
spotykają.
Masz chandrę, depresję, doła lub cokolwiek
innego, równie groźnego w skutkach? Przepisuję bez recepty serię książek
Małgorzaty Musierowicz „Jeżycjada”. Lek nierefundowany, choć można go zażywać bezpłatnie
odwiedzając najbliższą bibliotekę. Skutki uboczne: duże ryzyko uzależnienia i
nieoczekiwanych wybuchów śmiechu lub płaczu (na zmianę).
Gorąco polecam!
Gorąco polecam!