poniedziałek, 15 października 2012

Powrót do Musierowicz


Ostatnio wróciłam do książek Małgorzaty Musierowicz. Nie pamiętałam ich dokładnie, wiedziałam jedynie, że kilkanaście lat temu miały dla mnie niesamowity klimat. Były magiczne. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.

„Jeżycjadę” jeszcze tak niedawno czytałam jednym tchem. Bardzo obawiałam się powrotu do tej lektury -  nie chciałam burzyć pięknych wspomnień młodości. Jednak – było warto! Nie należę do pokolenia Gabrysi Borejko, nie pamiętam czasów PRL-u, a mimo wszystko książki mnie wciągnęły, wzruszyły i pozostawiły ogromny niedosyt – z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje pani Musierowicz.

Najnowsza książka z wspominanej serii ”McDusia” wpisuje się w klimat pozostałych. Mimo to, miałam wrażenie, że jest inna. Autorka pisała ją kilka lat i według mnie odbija się to w formie lektury (tematyka nadal ta sama). Kupiłam książkę w przedsprzedaży i niecierpliwie czekałam na datę premiery. Tymczasem mając ją w ręku i czytając, trudno mi było przebrnąć przez pierwsze 50 stron. Przyzwyczajona  do lekkiego pióra pani Musierowicz, zaczęłam się zastanawiać, czy aby ta lektura nie jest dla mnie za ambitna (klnąc w duchu na swój regres intelektualny). Kiedy odetchnęłam i pomyślałam…okazało się, że nie jest. Ale co w takim razie mi początkowo przeszkadzało?

„McDusia” jest książką o bohaterach z lat mojej młodości. Nie jest jednak przeznaczona dla młodzieży, lecz czytelników, którzy na „Jeżycjadzie” się wychowali. Ma to odzwierciedlenie w stylistyce i formie przekazu. Takie jest moje subiektywne wrażenie. Oczywiście tematyka książki jest uniwersalna – miłość, kompleksy, rodzina, zatem każdy znajdzie coś dla siebie. Żarty Pani Musierowicz być może nie wnoszą nic odkrywczego (cytuję zjadliwe recenzje), ale to właśnie jest ich siła – bohaterowie to te same ciepłe osoby, obdarzone wyszukanym poczuciem humoru i optymistycznie patrzące w przyszłość, mimo poważnych przeciwności losu, jakie je na każdym kroku spotykają.

Masz chandrę, depresję, doła lub cokolwiek innego, równie groźnego w skutkach? Przepisuję bez recepty serię książek Małgorzaty Musierowicz „Jeżycjada”. Lek nierefundowany, choć można go zażywać bezpłatnie odwiedzając najbliższą bibliotekę. Skutki uboczne: duże ryzyko uzależnienia i nieoczekiwanych wybuchów śmiechu lub płaczu (na zmianę). 

Gorąco polecam!