poniedziałek, 25 marca 2013

Magiczne miejsce


Bezpieczeństwo, zieleń i Śląsk to pierwsze trzy skojarzenia, jakie mi się nasuwają, gdy pomyślę o tej dzielnicy Rudy Śląskiej. Jawi mi się ona jako jedna z nielicznych enklaw kultury śląskiej. Może dlatego, że sama Ślązakiem nie jestem i “mylę niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu”, a może dlatego, że Godula jest kwintesencją Śląska? Nie mnie to oceniać.

Nie mniej jednak czuję się tu dobrze. Czuję się tu serdecznie, miło i swojsko. Mam wrażenie, że czas na Goduli się zatrzymał. Wszystko jest tu “bardziej”- drzewa są bardziej zielone, śmietniki bardziej pełne, a ludzie bardziej otwarci.

Czasem nasuwa mi się myśl - a może tu jest tak jak być powinno? Może na moim osiedlu życie toczy się swoim właściwym torem, a to świat zwariował? I jedyna właściwa odpowiedź  brzmi- TAK.

Godula jest bardzo spokojnym osiedlem. Jednak, gdy wychodzę w sobotę rano na małe zakupy, dzielnica tętni życiem. Mieszkańcy spacerują, zakupują i gawędzą. Atmosfera wokół jest tak miła, że aż dziwi. Jak tylko poczujesz ten swojski klimat, od razu się uśmiechasz. Tak do siebie, w duszy. Dzięki miłej pani sprzedawczyni odzyskujesz wiarę w ludzi i odwzajemniasz tę serdeczność innym. Nawet pies sąsiada pałętający się samotnie po trawniku i naznaczający osiedle swoją bytnością, nie denerwuje cię tak bardzo, a budzi jedynie troskę.

Mimo, że Godula jest typowo śląską dzielnicą i są tu także tradycyjne toporne familoki, to wokół jest czysto, zielono i cicho. Oczywiście codzienności towarzyszy tradycyjny gwar miejski związany z komunikacją czy radosnym śmiechem dzieci bawiącymi się na placu zabaw. Odgłosy te jednak są nienapastliwe, wpisują się w  atmosferę dzielnicy i świadczą o tym, że Godula tętni życiem i  wszystko toczy się swoim właściwym  torem. Masz wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu.

Zastanawia mnie tylko jedno - czy atmosfera tego miejsca nie jest aby związana z kulturą śląska? Może ta dzielnica nie jest wyjątkowa tylko dlatego, że jest tu zielono, bezpiecznie i spokojnie? Trudno zaprzeczyć stwierdzeniu, że klimat tworzą ludzie. Na godulskim osiedlu przeważają rdzenni Ślązacy, którzy są weseli, serdeczni, czasem rubaszni, ponad przeciętną pracowici i uczciwi. Światem tu rządzą wartości zdeprecjonowane w mediach i większych miastach. Mieszkając na Goduli wchodzisz w społeczność, w której rządzą pewne reguły i o dziwo nie buntujesz się przeciwko nim, nie wyśmiewasz, a z czasem przejmujesz i doceniasz ich wartość.

Raj na ziemi? Nie...Godula to tylko miejsce, gdzie czujesz dobrze, gdzie czas płynie odrobinę wolniej, dzięki czemu masz możliwość usłyszeć swoje myśli i marzenia...Tu czujesz się jak w domu - bezpieczny i pełen wiary, że nie ma przeciwności, którym nie podołasz.

Zapraszam na spacer po tej wyjątkowej dzielnicy Rudy Śląskiej.









poniedziałek, 15 października 2012

Powrót do Musierowicz


Ostatnio wróciłam do książek Małgorzaty Musierowicz. Nie pamiętałam ich dokładnie, wiedziałam jedynie, że kilkanaście lat temu miały dla mnie niesamowity klimat. Były magiczne. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.

„Jeżycjadę” jeszcze tak niedawno czytałam jednym tchem. Bardzo obawiałam się powrotu do tej lektury -  nie chciałam burzyć pięknych wspomnień młodości. Jednak – było warto! Nie należę do pokolenia Gabrysi Borejko, nie pamiętam czasów PRL-u, a mimo wszystko książki mnie wciągnęły, wzruszyły i pozostawiły ogromny niedosyt – z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje pani Musierowicz.

Najnowsza książka z wspominanej serii ”McDusia” wpisuje się w klimat pozostałych. Mimo to, miałam wrażenie, że jest inna. Autorka pisała ją kilka lat i według mnie odbija się to w formie lektury (tematyka nadal ta sama). Kupiłam książkę w przedsprzedaży i niecierpliwie czekałam na datę premiery. Tymczasem mając ją w ręku i czytając, trudno mi było przebrnąć przez pierwsze 50 stron. Przyzwyczajona  do lekkiego pióra pani Musierowicz, zaczęłam się zastanawiać, czy aby ta lektura nie jest dla mnie za ambitna (klnąc w duchu na swój regres intelektualny). Kiedy odetchnęłam i pomyślałam…okazało się, że nie jest. Ale co w takim razie mi początkowo przeszkadzało?

„McDusia” jest książką o bohaterach z lat mojej młodości. Nie jest jednak przeznaczona dla młodzieży, lecz czytelników, którzy na „Jeżycjadzie” się wychowali. Ma to odzwierciedlenie w stylistyce i formie przekazu. Takie jest moje subiektywne wrażenie. Oczywiście tematyka książki jest uniwersalna – miłość, kompleksy, rodzina, zatem każdy znajdzie coś dla siebie. Żarty Pani Musierowicz być może nie wnoszą nic odkrywczego (cytuję zjadliwe recenzje), ale to właśnie jest ich siła – bohaterowie to te same ciepłe osoby, obdarzone wyszukanym poczuciem humoru i optymistycznie patrzące w przyszłość, mimo poważnych przeciwności losu, jakie je na każdym kroku spotykają.

Masz chandrę, depresję, doła lub cokolwiek innego, równie groźnego w skutkach? Przepisuję bez recepty serię książek Małgorzaty Musierowicz „Jeżycjada”. Lek nierefundowany, choć można go zażywać bezpłatnie odwiedzając najbliższą bibliotekę. Skutki uboczne: duże ryzyko uzależnienia i nieoczekiwanych wybuchów śmiechu lub płaczu (na zmianę). 

Gorąco polecam!